Podsumowanie zimy
Z ulgą i alergią przyjęłam nadejście wiosny, więc czas na (głównie fotograficzne, nie zawsze idealnie ostre)
podsumowanie zimy. Z racji tego, że Irlandia za czasów naszego pobytu, nie była
w stanie wyprodukować ani grama śniegu, Lusiasta przeżyła tu solidny szok.
Gdy
po długiej, deszczowej i błotnistej jesieni w końcu spadło trochę białego
puchu, nastało w domu prawdziwe szaleństwo.

Kolejnym zaskoczeniem dla Lusioła był bałwan. Nie obyło się
bez fukania, mrukania i nawet kilku basowych szczeknięć zanim mały ślepok się
do niego przyzwyczaił.
Niedokończone kawałki bałwana pozwoliły nam odkryć nową pasję
piesuli- zdobywanie. Cztery wielkie kule śnieżne, sięgające mi prawie do pasa,
dały nam szansę poćwiczenia komendy ,,hop” i ,,czekaj”.
Od momentu, w którym
Lusia zrozumiała, że może się na nie wgramolić, była z siebie tak dumna, że z
dziką radością wskakiwała i pozowała do zdjęć.
Jedynym problemem były kulki, które tworzyły jej się na
łapach. Trochę nam szkoda, że tej zimy śnieg pojawiał się u nas rzadko i w małej ilości, więc trzymamy
kciuki za to, żeby nadrobić w przyszłym roku.
Komentarze
Prześlij komentarz